Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
piątek, 1 listopada 2024 00:53
Reklama
Reklama
Reklama

Rząd rusza z programem „Pierwsze mieszkanie”. Obiecuje najtańsze kredyty w historii

Prawdopodobnie już niedługo na krajowym rynku nieruchomości wybuchnie rewolucja. Polacy będą mogli skorzystać ze wsparcia w zakupie własnego mieszkania.

Program „Pierwsze mieszkanie” ma pomóc w spełnieniu marzeń o własnych czterech kątach. Szef resortu rozwoju i technologii Waldemar Buda ostrożnie szacuje, że z nowych rozwiązań skorzysta około 100 tys. Polaków. Program z pewnością ożywi rynek deweloperski, którego potencjał rok do roku spadł o niemal 30 proc.

Rekordowo tanie kredyty

Rządowa oferta jest kierowana do osób, które nie ukończyły 45 lat i nie mają oraz nie miały własnego mieszkania ani spółdzielczego prawa do lokalu lub domu. W przypadku rodziców albo małżeństwa wystarczy, że kryterium wiekowe spełni tylko jedna osoba. 

Beneficjenci mieliby możliwość zaciągnięcia kredytu oprocentowanego na maksymalnie 2 proc. w skali roku, co oznacza nawet 4-krotną obniżkę w stosunku do dzisiejszych propozycji bankowych.

Maksymalnie 10-letnia dopłata do rat kredytu mieszkaniowego to różnica między stałą stopą – ustaloną na podstawie średniego oprocentowania kredytów o stałej stopie w bankach kredytujących – a oprocentowaniem kredytu zgodnie ze stopą w wysokości 2 proc.

Kredytowe limity

„Pierwsze mieszkanie” ma być połączone z obowiązującym dziś programem kredytów bez wkładu własnego. Nowy pomysł umożliwi zakup mieszkań zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym oraz budowę domu.

Graniczna wysokość kredytu to 500 tys. zł, a w przypadku małżeństw lub rodziców z co najmniej jednym dzieckiem – 600 tys. zł na lokale na rynku pierwotnym i wtórnym. Nabywca będzie miał przy tym dowolność, jeśli chodzi o położenie, standard i cenę za metr kwadratowy mieszkania.

Banki będą liberalniejsze w określaniu zdolności kredytowej, dzięki czemu potencjał kredytobiorcy do zaciągnięcia i spłaty długu wzrośnie nawet o 20-30 proc.

Alternatywa dla wynajmu

Program jest alternatywą dla drogiego dziś wynajmu mieszkań. Choć ten rynek zaczął się nieco stabilizować, koszt zamieszkania w kawalerce lub mieszkaniu 2-pokojowym w dużym mieście to nadal wydatek rzędu średnio od 2 do 3 tys. zł za miesiąc. Dzięki preferencyjnym warunkom raty kredytu będą o wiele korzystniejsze niż opłata za wynajem.

Zakup mieszkania bez wsparcia robi się jeszcze bardziej odległy. Zgodnie z danymi opublikowanymi w serwisie Domiporta.pl w październiku średnia cena za mkw. na rynku wtórnym wyniosła niemal 14 tys. zł w Warszawie, ponad 10 tys. zł we Wrocławiu i około 12 tys. zł w Gdańsku i Krakowie.

Konto mieszkaniowe zamiast kredytu

Rozwiązaniem wdrażanym równoległe do kredytów o niskim oprocentowaniu jest konto oszczędnościowe. Podobnie jak w pierwszym przypadku będzie mogła otworzyć je osoba, która nie ma i nie miała mieszkania ani spółdzielczego prawa do lokalu mieszkalnego czy domu jednorodzinnego.

 

Prawo do otwarcia konta będą mieli również ci, którzy w jednym posiadanym, chociaż niewielkim lokalu, mieszkają z co najmniej dwójką własnych lub przysposobionych dzieci (lokalu o pow. do 50 mkw. – przy dwójce dzieci, 75 mkw. – przy 3 dzieci i 90 mkw. – przy 4, bez limitu mkw. – przy 5 i większej liczbie dzieci). Okres oszczędzania na koncie wyniesie od 3 do 10 lat. Minimalna wpłata miesięczna to 500 zł, a maksymalna 2 tys. Konto można założyć już od 13 roku życia. W przypadku zakończenia oszczędzania środki trzeba będzie wydać w ciągu 5 lat; jeśli oszczędzanie zakończono przed 18 rokiem życia. Termin biegnie od urodzin.

Ogromne koszty

Mimo że program ma wystartować najwcześniej 1 lipca 2023 roku, już budzi kontrowersje. Do beczki miodu łyżki dziegciu dodaje fakt, że jest on potencjalnym polem do nadużyć. Niskie oprocentowanie to ryzyko, że niektórzy zechcą zawrzeć fikcyjną transakcję, a potem np. wpłacić pieniądze na lokatę.

Ponadto za ulgowe podejście do kredytobiorców wszyscy możemy słono zapłacić. Kredyt zaciągnięty na 500 tys. zł i spłacany przez 30 lat przy niezmiennych warunkach rynkowych będzie wymagał ponad 235 tys. zł dopłaty z funduszy państwowych. Resort rozwoju podał, że wydatki z programu pojawią się w 2024 roku i wyniosą około 800 mln, a w 2027 wzrosną do około 1,5 mld zł.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
meritum 10.01.2023 21:09
Zasadniczym problemem polskiego mieszkalnictwa nie są warunki techniczne realizacji budynków. Największym wyzwaniem pozostaje, pomimo upływu wielu lat i szeregu rządowych pomysłów, opracowanie i wdrożenie racjonalnej wieloletniej polityki państwa dotyczącej wspierania mieszkalnictwa. Główną barierą rozwoju dobrego standardu mieszkalnictwa nie są bowiem niedostateczne regulacje techniczne, ale rozbieżność pomiędzy zamożnością przeciętnych nabywców mieszkań a cenami budowy nowych mieszkań i ich zakupu. Polepszenie standardu mieszkań poprzez interwencję państwa w zakresie wyłącznie norm techniczno-budowlanych nie wpłynie w sposób zasadniczy na podwyższenie jakości polskich mieszkań. Owszem, nie można wykluczyć, że niektóre mieszkania będą bliższe przyzwoitemu standardowi niż obecnie, ale z drugiej strony będą droższe. Nie dostrzegamy przy tym, aby kwestia dostępności ekonomicznej mieszkań była przedmiotem równie aktywnego działania rządu - komentuje Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

my naród 08.01.2023 01:08
Skutek taki, że wszyscy czekają do połowy roku , a wolny rynek znowu pójdzie ***

FACEBOOK
Reklama
NAPISZ DO NAS

Zapraszamy do kontaktu!

Reklama