Sąd Najwyższy nie zgodził się na kasację wyroku dla 65-letniego Jerzego B. Mężczyzna ma spędzić w więzieniu 3 lata za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo.
Straszna śmierć rowerzysty
Pierwszy wyrok zapadł w sądzie w Lubartowie, ale to sprawy nie zakończyło. Zajmował się nią Sąd Okręgowy w Lublinie i w połowie lutego tego roku podtrzymał orzeczenie niższej instancji – 3 lata więzienia.
To kara za nieprzypilnowanie owczarków belgijskich.
Mieszkający na wsi koło Lubartowa (woj. lubelskie) Jerzy B. miał dwa takie psy.
„Kupił je, aby chronić swoją posesję, gdzie przechowywał m.in. maszyny rolnicze. 62-latek tam nie zamieszkiwał, jednak na co dzień na niej przebywał. Opuszczając działkę, Jerzy B. wypuszczał psy z kojców, żeby biegały luzem po posesji. Bramę zamykał na klucz, ale według prokuratury ogrodzenie działki nie zabezpieczało w dostateczny sposób przed możliwością ucieczki psów poza teren posesji” – opisywało sprawę Radio Lublin.
W lipcu 2022 r. doszło do tragedii. Psy uciekły z posesji. Jak się potem okazało, działka nie była dobrze zabezpieczona. Ogrodzenie nie miało właściwej podmurówki i były podkopy. Psy uciekły i biegały po okolicy. W tym czasie rzuciły się na 48-letniego rowerzystę. Mężczyzna został tak mocno pogryziony, że zmarł.
Psy uciekły, a kiedy znaleziono ciało mężczyzny, policja zaczęła przeczesywać okolicę. W końcu namierzyła psy, które zostały odstrzelone.
Mężczyznę pogrążyły świadectwa szczepień przeciwko wściekliźnie
Policja ustaliła też, skąd psy mogły uciec, ale ich właściciel nie chciał się przyznać, że w ogóle ma jakieś zwierzęta.
„ Jerzy B. kategorycznie wszystkiemu zaprzeczał. Okazało się, że nie mówił prawdy. Dzielnicowa znalazła świeże ślady psich łap wokół domu. Pomogli też mieszkańcy okolicy, którzy opowiedzieli o agresywnych czworonogach, które czasem uciekały z tej posesji i straszyły ludzi” – opisywał „Fakt”.
Ostatecznie mężczyznę pogrążyły świadectwa szczepień przeciwko wściekliźnie, które miał w domu.
„Podczas przesłuchania w prokuraturze Jerzy B. przyznał się do zarzucanego mu czynu i wyjaśnił, że psy nigdy wcześniej nie uciekały z posesji. Oskarżony w trakcie procesu twierdził m.in., że nie wie, czy to jego psy zagryzły 48-latka. Pośmiertnie mogły go lizać, twierdził przed sądem. Jednak badania układu pokarmowego psów stwierdziły jednoznacznie, że zawiera DNA zagryzionego mężczyzny” – opisywały sprawę media.
Po drugim wyroku obrońcy Jerzego B. zwrócili się o kasacje wyroku. SN uznał ją za bezzasadną. Mężczyzna nie był dotychczas karany. Przed sądem wyraził skruchę. Nie trafił jeszcze do więzienia, bo wykonanie kary zostało odroczone do 13 listopada.
Napisz komentarz
Komentarze