Czujność funkcjonariusza Wydziału Wywiadowczego Komendy Miejskie Policji w Szczecinie, będącego w czasie wolnym od służby, doprowadziła do ujęcia 21-latka podejrzanego o wielokrotne wynoszenie drogich perfum.
Cicha interwencja po godzinach
Scena rozegrała się w dyskretny sposób, jakby była wyjęta z kryminalnego serialu. Funkcjonariusz, robiąc prywatne zakupy, dostrzegł znajomą twarz. Był to mężczyzna, którego kojarzył z wcześniejszych spraw o kradzieże. Co natychmiast wzbudziło podejrzenie policjanta? Obiekt, który 21-latek trzymał w ręku – okazałe opakowanie perfum.
Intuicja, poparta doświadczeniem, kazała działać. Policjant natychmiast podjął interwencję i, nim złodziej zdążył zareagować, zatrzymał podejrzanego. To był moment, w którym zakupy zmieniły się w dynamiczną akcję policyjną.
Seria grzechu warta?
Szybkie ustalenia tylko potwierdziły obawy. Zatrzymany 21-latek chwilę wcześniej opuścił jedną z drogerii, nie płacąc za perfumy warte 840 zł.
Co gorsza, to był dopiero początek odkrywania jego "kolekcji". Dalsze śledztwo wykazało, że ten sam mężczyzna godzinę wcześniej ukradł inne perfumy o wartości 680 zł. A to jeszcze nie wszystko. Okazało się, że w ubiegłym tygodniu wyniósł z tej samej drogerii zapachy o łącznej wartości ponad 2000 zł! Łącznie wartość skradzionego mienia to suma, która mocno obciąży jego konto.
Jaka będzie decyzja prokuratury?
Na miejsce wezwano patrol, który przejął zatrzymanego. Sprawą zajmie się teraz prokuratura.
Ze względu na to, że wartość skradzionego mienia wielokrotnie przekracza obecny próg 800 zł, sprawca z pewnością odpowie za przestępstwo kradzieży (z art. 278 Kodeksu Karnego), a nie jedynie za wykroczenie. Powtarzalność czynów i łączna suma łupów sprawiają, że kara za "miłość" do drogich zapachów może być dotkliwa.
Dzięki czujności policjanta, nawet w czasie wolnym, udało się przerwać serię kradzieży. Złodziej, który sądził, że jest bezkarny, wpadł w ręce najmniej oczekiwanej osoby w najbardziej nieoczekiwanym momencie.
 
                                                            






Napisz komentarz
Komentarze