Stało się już pewną tradycją polityczną, że rząd przyznając samorządom dotacje na różnego rodzaju przedsięwzięcia, robi to w blasku fleszy. Do dużych miast i małych miasteczek przyjeżdżają ministrowie i wręczają wójtom czy burmistrzom duże, tekturowe czeki z umieszczonymi na nich kwotami. To wysokość przyznanej dotacji.
Tak się dzieje np. w przypadku programu Cyfrowa Gmina. Są to pieniądze na inwestycje informatyczne. „Gminy otrzymają dofinansowanie w formie grantu do 100 proc. wydatków kwalifikowanych. Minimalna wysokość grantu dla jednej gminy wynosić będzie 100 000 zł, natomiast maksymalna to 2 000 000 zł” - czytamy na rządowych stronach. O tym, że są to pieniądze unijne, nie ma ani słowa, a tylko na dole strony internetowej znajduje się znak Unii Europejskiej. Politycy przemawiający podczas wręczania czeków także niespecjalnie wskazują na źródło pochodzenie środków.
Twój Prąd to z kolei fundusze na ekologiczne źródła energii. Do tej pory zrealizowano już ponad 231,7 tysięcy złożonych wniosków na instalację paneli fotowoltaicznych. Na stronie głównej programu na pochodzenie pieniędzy wskazuje logo funduszy europejskich. I tyle.
Komisja Europejska straciła do tego cierpliwość. Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, grozi zmniejszeniem dofinansowań w programach za nierzetelne informowanie o pochodzeniu pieniędzy. Za brak unijnego oznaczenia przy tego typu działaniach od 2022 roku będzie można stracić do 3 procent funduszy. KE ma na myśli głównie Mój Prąd i Cyfrową Gminę, które w całości są finansowane z funduszy wspólnotowych. Ministerstwo Klimatu miało już poprawić komunikaty dotyczące ekologicznej energetyki. Z kolei Centrum Projektów Polska Cyfrowa (zajmuje się programem informatycznym) tłumaczy dziennikarzom, że czeki wręczane przez ministra Janusza Cieszyńskiego, są tak naprawdę fikcyjne, bo konkursu jeszcze nie było i gminy nie są jeszcze beneficjentami unijnych funduszy.
Napisz komentarz
Komentarze